To było dwa lata temu, w
maju 2018, gdy zdecydowałem, że wreszcie zrobię coś konkretnego, aby wrócić do
tego, co kiedyś było moją pasją i moim marzeniem.
Tak, chciałem znowu zacząć pisać. Podstawowym problemem było pytanie “Czy ja
mam jeszcze cokolwiek do przekazania”? Odłożyłem je na bok, aby najpierw
odpowiedzieć sobie na cokolwiek prostsze pytanie; “ Czy ja w ogóle potrafię
pisać”? To znaczy pisać tak, żeby komukolwiek czytanie moich tekstów sprawiało
przyjemność. Aby się o tym przekonać, zapisałem się na internetowy kurs
pisania.
I wiecie co? Udało się!
W trakcie tych sześciu tygodni, pod
skrzydłami Michała Pawłą Urbaniaka stworzyłem trzy teksty, na których mogłem
coś budować. Ponieważ u mnie, zarówno wtedy, jak i teraz, występuje permanentny
deficyt motywacji, rygor pisania cotygodniowych ćwiczeń, oraz dodatkowych dwóch
większych tekstów do krytyki, okazał się bardzo owocny. Dodatkowo jeszcze
znalazłem na portalu “Nowa Fantastyka” konkurs na opowiadanie, który
zmobilizował mnie do napisania tekstu, który miał być zaprezentowany poza
kursem. W sumie, w czasie tych intensywnych dni, powstały trzy teksty - dwa z
nich doczekały się publikacji, a trzeci, chyba najlepszy z nich ciągle leży w
szufladzie.
“Wir” - pisany na konkurs jest wprawką,
przetarciem literackim,tekstem, który otrzymał pierwszą publiczną krytykę i
który wiele mnie nauczył. Nie podzielę się nim z wami, ponieważ po pierwsze,
jest słaby, a po drugie, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś dostanie swoje drugie
życie.
“Pośpieszny do Gniezna z przesiadką w
Poznaniu” - to naprawdę dobry tekst, który nigdy nie doczekał się publikacji
bo… Bo nie byłem w stanie go dokończyć, w sensie dopisania scen, które były
tylko w postaci konspektu. Może kiedyś się uda, bo mimo, że tekst osadzony w
realiach roku 2018, to jednak porusza tematy dość uniwersalne.
“Przykre skutki naukowej nierzetelności” -
to pierwszy tekst z którego byłem naprawdę zadowolony. Podobał się i na kursie
i pomimo zasłużonej krytyki, również na portalu NF. Jest to mój jedyny tekst na
NF, który nie był pisany na konkurs. I właśnie tym tekstem chciałem się z wami,
czytelnikami mojego bloga, podzielić w pierwszej kolejności.
Uff. To tyle tytułem
wstępu. Teraz zapraszam was na pokład kolonizacyjnej jednostki “Id En”.